siedziby, gdy jej to zaproponowali przed przeprowadzką
do Orlando. Teraz było już za późno. Wtedy, tak jak oni, chciała wyrwać się z Key Largo. Wyjeżdżając, zdawała sobie oczywiście sprawę, że to ucieczka. Że ucieka od wspomnień o Joem, potrzebuje nowego otoczenia, czas może wszystko odmienić na dobre. Teraz, po latach, Kelsey cieszyła się, że okolica przypomina jej Joego, że może porozmawiać z Nate'em w „Sea Shanty", czuć słońce i wiatr w barze pod wiatą, przejść na bosaka na małą, prywatną plażę. „Sea Shanty" był czymś w rodzaju bastionu pamięci. W czasach ich dzieciństwa bar prowadził ojciec Nate'a, teraz sam Nate. Kiedy tam weszła, 23 poczuła, że naprawdę wraca do domu. Napłynęły tylko miłe wspomnienia, nawet trochę się wzruszyła. Potem rozmawiała z Nate'em, powiedziała mu, jak bardzo niepokoi się o Sheilę. Aż wreszcie zobaczyła Dane'a Whitelawa, rozłożonego na leżaku, w okularach przeciwsłonecznych i z piwem, jak ucieleśnienie bezsensownej wegetacji, zaprzeczenie wszelkiej życiowej energii. Dan Whitelaw. Siedział tak i marnował życie. Tutaj, na wyspach, taka postawa nie należała do rzadkości. Ludzie wykorzystywali ten mały zakątek raju, żeby uciekać od odpowiedzialności, zalewać się piwem i już za życia pogrążyć się w niebycie. Poza tym skłamał. Widywał się z Sheilą, rozmawiał z nią. Nawet więcej niż rozmawiał, sam to przyznał. Właściwie, dlaczego nie? Powinien jednak się zmartwić, zaniepokoić. Okazać więcej zainteresowania. Nawet Larry zaoferował pomoc. Prosił, żeby do niego zadzwoniła, jeśli tylko uzna, że mógłby coś zrobić, dla niej czy dla Sheili. Gdyby Sheila potrzebowała pieniędzy, z radością jej pomoże. Również Nate się zmartwił, kręcił głową, mówił, że wszyscy się niepokoją, tylko co mogą zrobić? Sheila jest przecież dorosła. Dowiedziała się od Nate'a, że Sheila często umawiała się na spotkania, obiad, kolację, drinka, kawę, śniadanie, co tylko chcesz, mówił, a potem nie przychodziła. Później zawsze oczywiście przepraszała. Nate jednak się niepokoił, to było widać, mimo że jej niepokój starał się uśmierzyć. Nie widział Sheili od tygodnia, a nigdy przedtem nie zdarzyło się, żeby tak długo trzymała się z dala od „Sea Shanty". 24 Tylko Dane wydawał się nieporuszony. Oschły. Tak jakby wrócił tutaj tylko po to, żeby o czymś zapomnieć, żeby alkoholem odciąć się od świata. Nie obchodziła go ani Sheila, ani nic innego. No i, oczywiście, ta ostatnia strona dziennika Sheili. Kelsey znalazła go w jej łóżku, pod poduszką